W świecie komiksu

Opublikowano: 2025-10-13 19:59, Numer artykułu: 103246 , Autor: A.Bulińska

40-lecie Amigi - relacja z wizyty na Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi

Na festiwalu w Łodzi znajdowały się trzy strefy:

1 - strefa komiksu (największa),

2 - strefa gier video,

3 – strefa gier bez prądowych.

W drugiej strefie można było zagrać na najnowszych i zarazem najlepszych komputerach, porozmawiać z niektórymi deweloperami (twórcami gier) lub pobawić się w świecie VR (sztucznej rzeczywistości).

Jednak moją uwagę najbardziej zwróciło stanowisko z komputerami z lat 80. 90. 00. Można było na nich zagrać w takie tytuły jak:

-Test Drive,

-Worms,

-Prince of Persia,

-Wolfenstein,

-i wiele innych.

Można było również poznać co to „Commodore” lub „Amiga”.

A właśnie o „Amidze” jest ten artykuł więc najpierw zacznę od wyjaśnienia co to takiego.

Jak podaje słownik języka polskiego:

• firma produkująca komputery od 1985 roku,

• komputer firmy Amiga Co.

Z okazji 40-lecia tej firmy, została zorganizowana prezentacja na ten temat. W skrócie, bardzo dużo ciekawostek i ogrom historii, w tym historia związana z Bydgoszczą, otóż przy ulicy Śniadeckich był pierwszy sklep w Polsce, w którym sprzedawano te komputery.

Moim zdaniem pokaz slajdów jak i sama możliwość skorzystania z tak wielu komputerów była najlepszą atrakcją całego weekendu.

Japonia kontratakuje 

Nie można przejść przez cały festiwal nie zwracając uwagi na stoiska z kulturą wschodnioazjatycką. Ktoś by zapytał: ale jaki styl, jaki motyw miały te stoiska?

Otóż odpowiedzi jednoznacznej nie ma. Ilość stylów, rodzajów i pochodzenia jest niezliczona.

Zaczynając od mangi japońskiej, kończąc na koszulkach wędkarskich w stylu anime. Oczywiście przechodzimy przez 14 rodzajów fantasy i 19 rodzajów goth, których wymienić nie umiem, lecz chciałem zobrazować ilość i rozmaitość kultur i subkultur.

Mój kolega, z którym jechałem na ten festiwal, nie był zbyt optymistycznie nastawiony do tego, ponieważ twierdzi, że ten festiwal powinien zajmować tradycyjne dziedziny komiksu.

Ja uważam, że to dobrze, bo można zobaczyć takie rzeczy, o których się nam nawet nie śniło.

Oczywiście moja opinia jest subiektywna, zachęcam do posiadania swojego zdania na ten temat.

Lecz będąc szczerym, nie interesował mnie zakup czegoś z tych soisk, aczkolwiek dla osób zainteresowanych: anime, Koreą, Japonią, czy po prostu mangą, była by to świetna okazja do porzeszenia wiedzy na temat swojego hobby.

Serdecznie zachęcam te osoby to przyjazdu w przyszłym roku, zapowiada się jeszcze więcej stoisk o tej tematyce.

Kości zostały rzucone

Strefa gier bez prądowych od zawsze cieszyła się dużą popularnością, lecz w tym roku organizatorzy zawiedli wiernych fanów.

Była okrojona oraz niezbyt dobrze wyposażona.

Większość pytanych o zdanie na temat tej strefy, stwierdziło, że względem zeszłego roku nastąpiła duża degradacja. Mało tego, większość gier dostępnych do pogrania nie była nawet gatunkiem RPG (Role Play Game).

Można by rzec, najgorsza strefa tegorocznego festiwalu.

Relację przygotował uczeń klasy 8a. 

 

Gala komiksowej złotej piłki

Podczas uroczystej gali na 36. Międzynarodowym Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi przyznano tegoroczne nagrody komiksowe - Komiksusy, order Humoris Causa, Złoty Puchar, a także wyłoniono zwycięski projekt na album komiksowy.

Nagrodę nazwaną Komiksusem dla najlepszego wydawcy dostała Mandioca, za najlepszy polski komiks nagrodzono Jacka Świdzińskiego za Brzask, a nagroda za najlepszy komiks dla dzieci trafiła do Wioletty Detynieckiej i Anety Szczypczyk za pierwszy tom komiksu Kroniki Wielkiej Puszczy.

Za najlepszy polski debiut nagrodę otrzymał Filip Jędrzejeski za Nawet nas tu nie ma.

Nagrodę Złotego Pucharu - czyli nagrodę imienia Janusza Christy dostał jeden z organizatorów festiwalu - Piotr Kasiński.

Za najlepszy projekt albumu komiksowego wyróżniono: Mikołaja Dołhuna za Nie ma raju dla krzywoprzysięzców, Katarzynę Czarną za Pokoje bez klamek oraz Barbarę Sosnowską za Lovebirds. Natomiast grand prix otrzmali: Judyta Sosna i Igor Jarek za Daisyville i to ich komiks zostanie w przyszłym roku wydany w ramach nagrody.

Nagrodę Humoris Causa im. Papcia Chmiela otrzymał Marcin Rustecki założyciel wydawnictwa TM-Semic, które na początku lat 90. rozpoczęło wydawanie w Polsce komiksów Marvela i DC.

 

Rozmowa z Adamem Radoniem - organizatorem Międzynarodowego Festiwalu Komiksu i Gier w Łodzi

KJ: Jak z pańskiej perspektywy wyglądał pierwszy MFKiG?

AR: To było dawno temu i było jakoś z kilkadziesiąt osób. Nie pamiętam dokładnie ile, ale było nas bardzo niewielu i byli to właściwie głównie tylko twórcy komiksów, albo ludzie w konkretny sposób związani z komiksem.

KJ: A propos gali wczorajszej czy spodziewał się Pan takich rozstrzygnięć?

AR: Tutaj jest to zrobione w taki sposób, że jest jury i jego obrady są tajne. Ja zatwierdzam skład jury i od tego momentu nie mam wglądu w to, co się dzieje w konkursie. Właśnie po to aby uniknąć sytuacji, że łatwo posądzić wtedy festiwal o to, że manipuluje wynikami konkursu. Dlatego jury to nie ludzie z festiwalu tylko z różnych miejsc - to są liderzy opinii albo dziennikarze, albo znani krytycy, albo znani autorzy. Ale chodzi o to by oddzielić organizacje festiwalu od konkursu, który musi być niezależny.

KJ: Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmowa z Tomaszem Kaczkowskim: ilustratorem, kolorystą, autorem komiksów, absolwentem łódzkiej ASP. Od dwudziestu lat także wokalistą zespołu Wieże fabryk

KJ: Jak Pan rozumie wczorajsze słowa Pana Piotra Nowackiego na gali, jego okrzyk dokładnie?

TK: Wiesz co, nie było mnie na gali, więc nie wiem, co krzyczał.

KJ: Byliście nominowani do nagrody na najlepszy komiks dziecięcy…

TK: Tak.

KJ: Kiedy nie dostaliście tej nagrody i pan Szymon Holcman powiedział, że szkoda, że twórcy Misia Zbysia nie dostali, wtedy pan Piotr krzyknął: „Ja się nie poddam!!!”.

TK: No tak, my się nie poddajemy, cały czas walczymy, co roku nowy tom i ciśniemy dalej. No nie wiem, chyba do emerytury będziemy walczyć o to.

KJ: Co sprawia Panu większą przyjemność: kolorowanie czy rysowanie?

TK: To jest dobre pytanie. Bo myślę jednak, że kolorowanie, ponieważ kolorowanie jest takim trochę takim oderwaniem się od myślenia. Może to zabrzmi paradoksalnie, ale ja kolorując nie muszę się martwić o kompozycję planszy, nie muszę martwić się o postacie i dialogi. Mogę skupić się tylko i wyłącznie na wypełnianiu pól kolorem. Tak jak te kolorowanki dla dorosłych są skonstruowane - koloruje się po numerkach.

KJ: Jak Pan pamięta pierwszy MFKiG?

TK: Jak pamiętam? Ja pamiętam bardzo dobrze, ponieważ ja byłem na pierwszym MFKiG, który nie nazywał się MFKiG tylko po prostu Konwent Twórców Komiksów. To było 35 lat temu. Strasznie dawno temu.

KJ: 36 bo to trzydziesty szósty…

TK: Tak 36 lat temu i było, bardzo przyjemnie. Do dziś mam plakat z tej edycji gdzieś w piwnicy.

KJ: Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

Rozmowa z Piotrem Wojciechowskim „Śmiechosławem” - toruńskim twórcą serii komiksowej pod tytułem Opowieści Grabarza

KJ: Jak Pan pamięta pierwszy MFKiG?

ŚM: Pamiętam, że przyjechałem z plecakiem, pustym ogromnym plecakiem - po to, żeby nakupować komiksów. Wtedy MFKiG był w Łódzkim Domu Kultury i pamiętam, że tam było chyba słabe oświetlenie jeśli się nie mylę. I wróciłem z tego MFKiG z plecakiem pełnym komiksów.

KJ: Skąd pomysł na Grabarza?

ŚM: Myślę że pomysł na Grabarza ma wiele źródeł. Rysunkowo troszeczkę się inspiruję Januszem Christą, Tove Janson i Tadeuszem Baranowskim. A sam pomysł na bohatera jest troszeczkę wzorowany na kierowniku magazynu, w którym kiedyś pracowałem.

KJ: Czy Grabarza w końcu dopadnie kostucha? A jeśli tak, to czy będzie osobny komiks o tym?

ŚM: Dopadnie go w końcu kostucha. Osobnej części nie będzie, ale mam taki pomysł, żeby wysłać go do piekła. Coś jak w Boskiej Komedii.

KJ: Kiedy Grabarz po raz pierwszy pojawił się w komiksie?

ŚM: Grabarz po raz pierwszy pojawił się w magazynie komiksowym Akt, w trzecim numerze. W ogóle nie było popytu, wtedy ten numer był określony jako najgorszy.

KJ: A albumowy?

ŚM: Myślę, że od razu pierwszy album spotkał się z dobrym odbiorem, że jakoś to chwyciło i się spodobał. Sprzedaż nie była tak duża, ale była OK.

KJ: Mam takie wrażenie, że przygody Józefa są takie realne, z życia wzięte.

ŚM: Tak, tak, tak zdecydowanie chciałem, żeby było to połączenie takie właśnie takiego kontrastu: magia, jakieś fantazyjne rzeczy - połączone z taką twardą rzeczywistością, gdzie nie ma jakiegoś miejsca na magię.

KJ: Dziękuję bardzo za rozmowę.

 

Rozmowy przeprowadził uczeń klasy 8a.